Złośliwi twierdzą, że w Kluczborku jest sporo ruder, ale niszczejącego budynku przy ulicy Ściegiennego nie mogło zignorować nawet najłaskawsze oko. Stara masarnia przeszła ostatnio pod opiekę Skarbu Państwa, dzięki czemu niebezpieczny budynek można było wyburzyć, a działkę wystawić na sprzedaż.
Budynek psujący pokazową część miasta
Każda miejscowość może pochwalić się historyczną perełką architektoniczną i dla równowagi, historycznym straszydłem. Stara masarnia, później hurtownia, bez wątpienia należy do tej niechlubnej części Kluczborka.
Niebezpieczna nieruchomość wciąż jeszcze znajduje się w okolicy miejskiego Rynku. Robotnicy są w trakcie prac rozbiórkowych, które powinny skończyć się do końca roku. Co ciekawe w pobliżu rozbieranej właśnie rudery znajduje się inna, równie przyjemna. Niestety, ten drugi budynek znajduje się w rękach prywatnych. Właściciel od kilkudziesięciu lat utrzymuje, że ma wobec tej nieruchomości plany i nie chce jej sprzedać. Jakie plany można mieć do walących się ścian? Trudno powiedzieć, ale faktem jest, że nie da się z tym nic zrobić.
Pozbywanie się ruder jest kosztowne
Być może zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w przestrzeni miejskiej stoi tyle nieużytków, stanowiących nie tylko brzydki krajobraz, ale również zagrożenie dla przechodniów. Przyczyny można wymienić dwie. Pierwszą jest akt własności. Wiele straszących ruder należy do osób prywatnych, które ani myślą robić z nimi porządek. Nie potrafimy wyjaśnić, dlaczego ludzie nie chcą pozbyć się takich nieruchomości, nie potrafimy odpowiedzieć. Być może mają nadzieję na inwestycję w przyszłości.
Drugim powodem niechętnego wyburzania nieużytków jest wysoki koszt takiego przedsięwzięcia. Rudera z centrum Kluczborka została wyburzona za blisko 200 tysięcy złotych. Przyznajcie sami, że nie są to małe pieniądze za demolkę. Im większy budynek, tym większe pieniądze trzeba przeznaczyć na jego rozbiórkę. W przypadku kluczborskiej nieruchomości, za rozbiórkę płacił Skarb Państwa jako prawowity właściciel.