Kilka dni temu policjanci z Kluczborka zostali wezwani na jedną z posesji, skąd skradziono drogie elektronarzędzia. Funkcjonariusze mieli pozornie trudne zadanie dotarcia do złodzieja, który przecież mógł być wszędzie. Jak się okazało, analiza śladów nie była wcale trudna.
Skradziono narzędzia warte 2000 zł
Przydomowe szopy, czy komórki gospodarcze cieszą się dużą popularnością wśród złodziei. W końcu można znaleźć w nich wiele ciekawych rzeczy, na przykład złom, czy sprawne narzędzia. Dla lokalnych amatorów szybkiego zarobku takie łupy w zupełności wystarczą, by dopuścić się kradzieży. Tak było również i tym razem.
Jeden z właścicieli kluczborskich posesji wezwał policję po tym, jak zauważył, że do jego szopy ktoś się włamał. Ze środka zniknęły elektronarzędzia o łącznej wartości około 2000 zł. Straty były spore, ale na szczęście policjanci od razu przystąpili do działania.
Szopa ewidentnie przedstawiała obraz wskazujący na włamanie. Drzwi były wyłamane, a wnętrze przetrzebione. Złodziej zabrał wszystko, co miało konkretną wartość.
Złodziej nie zauważył, że zostawia ślady na śniegu
Gdyby włamywacz zdecydował się napaść na kluczborską posesję latem, być może miałby więcej szczęścia. Tymczasem technik kryminalistyki, który z pewnością nastawiał się na dłuższą pracę, odkrył ślady na śniegu. Doświadczony pracownik szybko domyślił się, że mogą to być ślady samego włamywacza.
Funkcjonariusze postanowili sprawdzić ten niespodziewany trop, dzięki któremu niezwykle szybko rozwiązali sprawę. Ślady prowadziły do innej posesji w Kluczborku, oddalonej od szopy zaledwie o kilkaset metrów. Właścicielem domu okazał się 38-letni mężczyzna. Policjanci pobieżnie przeszukali teren i znaleźli wszystkie skradzione przedmioty.
38-latek przyznał się do winy i obecnie oczekuje na rozprawę w sądzie. Za tę kradzież grozi mu aż do 10 lat więzienia. Można więc uznać, że skok zupełnie się nie opłacał. Tymczasem skradzione elektronarzędzia wróciły do właściciela.
Może Cię zainteresować: Policja karze mandatami coraz więcej mieszkańców.