Jeśli zastanawialiście się kiedyś, co mają w głowie ludzie mający na swoim koncie ciężkie pobicia, być może ta sprawa rzuci Wam trochę światła na tę kwestię. Kilka tygodni temu odbyła się sądowa rozprawa w sprawie pobicia. Oskarżonym był Dariusz L., który przyznał się do winy, tłumacząc, że nie wie, co w niego wstąpiło. Mężczyzna jednak nie zaatakował znajomego przypadkowo.

Wszedł z zakładu karnego i został zaatakowany

Losy Dariusza L. przypominają dzieje wielu mężczyzn, którzy w poszukiwaniu łatwego życia dokonują drobnych przestępstw. Pan Dariusz przebywał jakiś czas w zakładzie karnym w Bydgoszczy, a w kwietniu tego roku przeprowadził się do Kluczborka. Zanim jednak mężczyzna szczęśliwie zajął nowe mieszkanie, musiał przeżyć prawdziwą traumę.

Kiedy wyszedł z zakładu karnego, postanowił napić się z miejscowymi. Do pociągu pozostało mu jeszcze trochę czasu, więc mógł opić swoją wolność. Niestety, ten szczęśliwy moment zepsuł atak napastników. Pan Dariusz został wtedy porządnie skatowany. Być może sam pobyt w zakładzie karnym jest dla innych przestępców sygnałem, że z takim człowiekiem można zrobić, co się chce? W każdym razie napastnicy nie zostali skazani, a pan Dariusz długo wracał do zdrowia.

Nigdy wcześniej nie był agresywny

Nie znamy historii pana Dariusza, ale on sam uważa, że nie jest osobą agresywną. Podczas sądowej rozprawy przyznał się do winy. Za ciężkie pobicie grozi mu do 3 lat więzienia. A co było powodem takiego zachowania?

Na smutny finał złożyło się kilka czynników. Pan Dariusz pojawił się na imprezie, gdzie czekał na niego facet, który miał pomóc mu w odświeżaniu mieszkania. Jako że zapoznaniu towarzyszył alkohol, a towarzystwo raczej nie należało do kręgu miłośników dziergania na drutach, nastrój zrobił się nazbyt frywolny.

Nowo poznany mężczyzna, pan Krzysztof, okazał się być jednym z napastników, którzy napadli na pana Dariusza. Sytuację pogarszał fakt, że na imprezie zachowywał się irytująco. Potwierdził w dodatku, że był w Bydgoszczy razem z panem Dariuszem. To spowodowało, że mężczyzna stracił nad sobą kontrolę i zaczął bić dawnego napastnika. Gdyby się w porę nie opamiętał, dziś miałby sprawę za zabójstwo.

Jaki wniosek płynie z tego zdarzenia? Szanujmy zdrowie i życie innych, bo los może się odwrócić w najmniej oczekiwanym momencie!