Po 2 latach pandemii teoretycznie wszyscy powinniśmy przywyknąć już do maseczek. W praktyce Polacy mają ogromny problem, by w miejscach użyteczności publicznej zasłaniać usta i nos. W związku z tym policjanci i pracownicy sanepidu mają pełno pracy, bo w sklepach i autobusach jest wiele osób zasługujących na mandat lub upomnienie.
Kilkaset mandatów z weekendu
Policjanci w województwie opolskim wystawili 122 mandaty i 158 pouczeń w ciągu minionego weekendu. Te statystyki powtarzają się co tydzień, ponieważ mnóstwo osób zupełnie nie respektuje przepisu o obowiązku noszenia maseczki w miejscach publicznych.
Jak wskazują funkcjonariusze, osoby bez maseczek są najczęściej młode i uważające, że koronawirus ich nie dotyczy. Szkoda, że nie martwią się przy tym o zdrowie osób, z którymi wspólnie podróżują w komunikacji miejskiej lub robią zakupy w sklepach. Poza tym powszechnie wiadomo już, że ciężki przebieg koronawirusa może przytrafić się każdemu.
Wrogowie maseczek tłumaczą policjantom, że nie przyjmą mandatu z powodu braku podstaw prawnych. Prawo w czasie pandemii zostało jednak zmienione i taka podstawa prawna obowiązuje. Można się więc zdziwić, otrzymawszy mandat w wysokości 500 zł za brak maseczki na twarzy.
Noszenie maseczki się opłaca
Nie ulega wątpliwości, że maseczka na twarzy nie jest zbyt komfortowa. Warto jednak zauważyć, że wszyscy mamy taki sam nakaz i w sumie nie jest to nic strasznego. A może pomóc. Maseczka zmniejsza ryzyko zachorowania na Covid-19 ponad 50%! Osłanianie ust i nosa to najprostszy sposób na zapewnienie bezpieczeństwa sobie i innym. Co więcej, maseczka chroni nie tylko przed koronawirusem, ale również innymi chorobami, na przykład przeziębieniem i grypą.
Warto również mieć na uwadze sam mandat. Obecnie sądy nie są już tak skłonne do anulowania policyjnych mandatów. Co więcej, taka sprawa sądowa oznacza dodatkowe koszta i konieczność pójścia na rozprawę. Po co tracić czas i pieniądze? Lepiej kupić sobie dwie wygodne wielorazowe maski i mieć spokój!