Dzikie zwierzęta nie mają łatwego życia w świecie zdominowanym przez człowieka. Na szczęście, obok bezwzględnych sadystów żyją ludzie, którzy nie pozwolą na cierpienie żadnego żywego stworzenia. Co ciekawe, Centrum Leczenia Dzikich Zwierząt w Opolu uważa Kluczbork za jedno z najlepszych miast, jeśli chodzi o pomaganie dzikim zwierzętom. Kilka dni temu mieszkańcy Kluczborka w połączeniu z siłami straży miejskiej, uratowali życie małej jenotki.

Cierpiący jenot zyskał bezpieczny azyl

Strażnicy miejscy nie zignorowali informacji o jenocie błąkającym się po ulicach Kluczborka. Mundurowi odłowili zwierzę i natychmiast zadzwonili do Opolskiego Centrum Leczenia Dzikich Zwierząt, by zapytać o możliwość pomocy. W lecznicy nikt się nie zastanawiał, dlatego kilka godzin później ranna jenotka znalazła się pod opieką specjalistów. Oszacowano, że uratowana jenotka jest młoda. Zwierzę było chore, wychudzone i miało potwornie złamaną szczękę. Mimo że los samicy jenota nie wydawał się najlepszy, zwierzę udało się uratować. Oceniono, że samiczka uciekła z hodowli. W tej chwili jenotka czuje się już bardzo dobrze, a opolski azyl stał się dla niej prawdziwym domem. Uratowane zwierzę zdaje się kochać nie tylko ludzi, ale również psy i koty mieszkające w azylu. To tylko potwierdza tezę, że zwierzę pochodzi z hodowli.

Nieszczęśliwy los gatunków inwazyjnych

Jenot i szop pracz to gatunki inwazyjne, które zagrażają gatunkom naturalnie występującym w Polsce. W związku z tym zwierzęta te nie mogą przebywać na wolności. Takie zwierzęta poddaje się eutanazji lub odstrzeliwuje, bez stosowania okoliczności łagodzących. Dzikie zwierzęta mogą trafiać również do azylu, ale Polska ma tylko dwa takie miejsca dla jenotów. Tymczasem w kraju wciąż kwitną nielegalne hodowle szopów i jenotów. Możliwe, że jenotka znajdująca się w opolskim azylu pochodzi właśnie z jednej z nielegalnych hodowli. W Kluczborku i w pobliżu miasta nie zarejestrowano bowiem żadnej legalnej hodowli. Wystarczy spojrzeć na ogłoszenia na OLX i innych portalach, by przekonać się, że ludzie traktują dzikie zwierzęta jako źródło zarobku. Nie martwią się ich losem, a bezmyślni kupujący nie biorą pod uwagę, że takim zwierzętom trzeba zapewnić określone warunki. Opieka nad szopem czy jenotem jest bardzo wymagająca. Nic więc dziwnego, że gatunek ten stał się inwazyjny. Nietrudno przeanalizować statystyki dotyczące porzucanych przez człowieka zwierząt. Pozostaje pytanie, czy kiedyś uda się wyciągnąć z tego wnioski?